W opinii ekspertów na wojnie celnej ucierpią wszyscy – włącznie ze Stanami Zjednoczonymi. Pytanie brzmi – jak dotkliwe będą te straty? Choć chwilowe zawieszenie broni i próby dialogu napawają optymizmem, powinniśmy już teraz wiedzieć, jak najlepiej się przygotować.
Do czego służą cła?
Cło to jeden z najstarszych instrumentów polityki handlowej, a jego początki sięgają starożytności. Jest to przede wszystkim narzędzie stosowane przez państwo w celu regulacji wymiany handlowej. Polega ono na nakładaniu opłat na towary przekraczające granice celne. Dotyczy importu, eksportu oraz tranzytu. Obecnie stanowi podstawowy instrument kontroli przepływu towarów między państwami. Wpływa na poziom konkurencyjności i stabilność gospodarki krajowej.
Mroczna strona cła ujawnia się podczas wojen handlowych, gdzie stanowi narzędzie do wywierania presji na konkurencyjnych rynkach. Obecnie główny konflikt toczy się pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem, jednak podwyższone stawki celne, które najczęściej idą w parze z tzw. cłami odwetowymi dotyczą także innych państw i obszarów gospodarczych, w tym Unii Europejskiej.
W kogo najbardziej uderzą cła?
Zgodnie z informacjami Głównego Urzędu Statystycznego, wymiana towarowa między Polską a Stanami Zjednoczonymi stale rośnie. Potwierdza to pozycję USA jako jednego z najważniejszych partnerów handlowych Polski, tuż obok Niemiec. Kluczowe sektory polskiego eksportu to maszyny i urządzenia przemysłowe, produkty branży motoryzacyjnej, meble oraz sprzęt domowy.
Donald Trump zauważa, że Europejczycy chętnie eksportują swoje osiągnięcia w motoryzacji. Jednocześnie mało interesują się pojazdami produkowanymi w USA. Niemieckie i włoskie samochody uchodzą za uniwersalne i wszechstronne. Wiele z nich traktowanych jest jako dobra luksusowe. Sytuacja nie działa jednak w drugą stronę. Amerykańskie auta nie sprawdzają się w europejskich realiach, zwłaszcza w gęsto zabudowanych miastach. Zainteresowanie nimi jest więc znacznie mniejsze. Mimo to, europejski przemysł motoryzacyjny stał się celem amerykańskich ceł.
Polska nie posiada własnych, globalnych marek motoryzacyjnych. Jednak na terenie kraju działają fabryki wielu znanych producentów. Polska należy do czołówki europejskich eksporterów w tej branży. Ewentualne podwyżki ceł mogłyby więc poważnie uderzyć w krajowych producentów.
Cła to jednak nie tylko problem dla firm. Ucierpią przede wszystkim konsumenci. Szefowa EuroCommerce, organizacji reprezentującej europejskich sprzedawców, ostrzega przed rosnącymi kosztami. Wyższe cła mogą przełożyć się na wzrost cen w sklepach i pogłębić inflację. Nagłe zmiany w polityce handlowej mogą sprawić, że handel stanie się nieopłacalny. To grozi brakami produktów, zwolnieniami i osłabieniem siły nabywczej konsumentów.
90 dni zawieszenia broni – na co się przygotować?
Prezydent Stanów Zjednoczonych poinformował o wprowadzeniu 90-dniowego zawieszenia ceł wobec ponad 75 państw, które nawiązały dialog z amerykańskimi władzami w sprawie warunków współpracy handlowej. W ramach tego tymczasowego porozumienia, stawki celne w obrocie dwustronnym zostaną zredukowane do poziomu 10 procent. Obniżka weszła w życie natychmiast i ma na celu złagodzenie napięć w międzynarodowym handlu.
Trudno dziś przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja, dlatego przedsiębiorcy zaangażowani w handel ze Stanami Zjednoczonymi – zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio – powinni uważnie śledzić zmiany i być przygotowani na różne scenariusze. W tych niepewnych czasach warto korzystać ze wsparcia specjalistów z zakresu cła, podatków i finansów, którzy mogą pomóc firmom lepiej odnaleźć się w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości gospodarczej.